Rozstanie, zdrada fizyczna, czy psychiczna, finansowa, emocjonalna to są bardzo trudne traumy, ale można je przetrwać i przekuć w dobro. Można wytrzymać. To jest trudne, ale bardzo kształtuje charakter. Każdy, kto ma w tej chwili taki moment w życiu, że się rozwodzi, myśli o rozwodzie, albo już wychodzi z tego okresu, to jest
Z relacją z alkoholem (czy innymi substancjami psychoaktywnymi) jest podobnie. I tu podobnie, jak w relacji z innym człowiekiem, wiele osób, zrywając tę relację i autentycznie, emocjonalnie przechodząc te rozstanie, odżywa. Podejrzewam, że również w tym rozstaniu wsparcie bliskich jest potrzebne.
W przypadku halucynozy alkoholowej, w razie przyjmowania leków zgodnie z zaleceniami, u większości pacjentów udaje się uzyskać ustąpienie objawów psychotycznych. Ostra halucynoza alkoholowa, jak wspominano, ma tendencję do ustępowania po kilku dniach. Gorsze jest natomiast rokowanie osób z paranoją alkoholową oraz z psychozą
Nie da się wychodzić z alkoholizmu poprzez stopniowe zmniejszanie ilości czy częstotliwości picia. Działa tylko decyzja radykalna: dzisiaj nie piję! Trzeźwiejący alkoholicy każdego dnia ponawiają tego typu decyzję. 12. Czy można żyć z alkoholizmem, czy jest to choroba powodująca przedwczesną śmierć?
Bardzo trudne rozstanie - Netkobiety.pl Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy
nonton fifty shades of darker full movie sub indo narashika. Alkoholizm to choroba duszy i ciała. Dlaczego tak trudno zerwać z nałogiem? Dr Sławomir Wolniak, specjalista psychiatra, ordynator Kliniki Wolmed w Dubiu: – W przypadku alkoholizmu mamy do czynienia z uzależnieniem psychicznym oraz fizycznym. Psychiczny, to przeświadczenie osoby uzależnionej o tym, że alkohol poprawia nastrój, redukuje pewnego rodzaju cierpienie oraz pozwala na regulowanie uczuć. Osoba uzależniona, w obawie o to, że bez alkoholu sobie nie poradzi, nie jest gotowa na rozstanie z nim. Aspekt fizyczny, to alkoholowy zespół abstynencyjny. Występuje po gwałtownym spadku stężenia alkoholu we krwi i objawia się bezsennością, lękami, zaburzeniami świadomości, niepokojem, omamami wzrokowymi oraz słuchowymi. Do tego dochodzą zaburzenia somatyczne – różnego rodzaju bóle, drżenie mięśni, wymioty. Objawy te mogą wystąpić u osób, które na własną rękę podejmują próbę wyjścia z nałogu. Szacuje się, że blisko 15% pacjentów jest nimi zagrożona. Organizm osoby uzależnionej, wyniszczony w mniejszym bądź większym stopniu, po odstawieniu alkoholu jest w szoku chemicznym. Warto wiedzieć, że alkohol działa na ośrodkowy układ nerwowy, zmniejszając niepokój, zahamowanie i poczucie winy. Obniża czujność i osłabia percepcję, osąd i koordynację ruchową. W dużych dawkach może powodować utratę przytomności, a nawet śmierć. Alkoholizm jest chorobą, która uszkadza mózg, wątrobę, serce i inne narządy. Samodzielna próba zerwania z nałogiem zwykle kończy się niepowodzeniem. Stąd konieczność przeprowadzenia odtrucia, czyli detoksykacji, najlepiej w warunkach szpitalnych. Na czym polega detoksykacja? Dr Sławomir Wolniak: – Przez co najmniej 3 doby, pod ścisłą kontrolą specjalisty, pacjent poddawany jest leczeniu polegającym na uzupełnieniu niedoborów elektrolitowych, witamin z grupy B oraz podaniu leków zmniejszających zagrożenie wystąpienia padaczki, drgawek i arytmii. Taka fachowa pomoc jest niezbędna, bo uzależnienie od alkoholu jest nie tylko chorobą woli. To też uzależnienie chemiczne, wymagające pomocy farmakologicznej, która ochroni zdrowie pacjenta. Detoks to pierwszy krok w leczeniu – konieczna jest też terapia. Ile trwa terapia i na czym polega? Dr Sławomir Wolniak: – Przede wszystkim trzeba zrozumieć, że osoba uzależniona od alkoholu powinna zacząć wypracowywać skuteczne schematy nowych zachowań, za którymi pójdą zmiany w psychice, a to jest możliwe dzięki pracy własnej z terapeutą uzależnień. Jedną z najskuteczniejszych i najczęściej stosowanych metod terapeutycznych przy uzależnieniu od alkoholu jest Program Dwunastu Kroków opracowany przez struktury AA (Anonimowych Alkoholików), który jest wspierany przez terapię indywidualną i grupową. Zadaniem specjalisty jest wypracowanie u osoby uzależnionej nowych postaw, przyzwyczajeń, a także budowaniu pozytywnej relacji z samym sobą oraz innymi ludźmi. Jest to możliwe po uprzednim znalezieniu wraz terapeutą przyczyn uzależnienia i poznanie jego mechanizmów. Terapia w ośrodku trwa minimum 4 tygodnie, a po jej zakończeniu chory powinien uczestniczyć w regularnych spotkaniach grupy Anonimowych Alkoholików, bądź innej grupy terapeutycznej, by podtrzymywać życie w trzeźwości. Czy istnieją leki, które zmniejszają głód alkoholowy? Dr Sławomir Wolniak: – Tak, stosowane są w leczeniu głodu alkoholowego, a ich rolą jest zmniejszenie chęci napicia się alkoholu, łagodzą objawy tzw. “suchego kaca” oraz przedłużają abstynencję. Do leków tych należą naltrekson, akamprozat i nalmefen, a decyzję o ich przepisaniu podejmuje lekarz. Poza lekami, w pokonywaniu głodu alkoholowego, bardzo pomocna jest właściwa dieta, ograniczająca cukier, kofeinę i nikotynę. Ważną rolę odgrywa zmiana stylu życia, w którym istotne miejsce powinny zajmować ćwiczenia fizyczne wyzwalające endorfiny, zwane hormonami szczęścia. I to będzie zupełnie nowy aspekt życia osoby zmagającej się z chorobą alkoholową. Bo do tej pory stan zadowolenia, uczucie mocy i siły dawał jej alkohol. Teraz chodzi o to, by podobne informacje umysł rejestrował doznając innych przyjemności, takich jak stan zakochania, dobre jedzenie, sukces zawodowy, czy właśnie regularnie uprawiany sport. Gdzie osoba uzależniona od alkoholu powinna szukać pomocy? Dr Sławomir Wolniak: – Najkorzystniejsza jest terapia stacjonarna, obejmująca program terapeutyczny, niezbędne badania, konsultacje, leki, wyżywienie, wyroby medyczne, działania edukacyjne i konsultacje dla bliskich. W Klinice Wolmed, przy całodobowej opiece lekarza i pielęgniarek, pacjenci korzystają z detoksu, przerywającego ciąg alkoholowy, oraz kilkutygodniowej terapii. Poza sesjami indywidualnymi jest terapia grupowa, wykłady i warsztaty terapeutyczne, zajęcia sportowe. Pracownia neuropsychofizjologii klinicznej, w której realizujemy takie zabiegi, jak przezczaszkowa stymulacja mózgu prądem stałym (tDSC) czy Biofeedback, wspierają pracę układu nerwowego, redukują stres poprawiają koncentrację i pamięć. Oferujemy też dodatkowe możliwości terapeutyczne i relaksacyjne – muzykoterapię, psychorysunek, fototerapię, medytację, masaż, saunę i jacuzzi. Miła, rodzinna atmosfera, tereny zielone wokół kliniki, smaczna, domowa kuchnia, sprzyjają dochodzeniu do zdrowia naszych pacjentów.
Czy w moim przypadku jest sens składać pozew rozwodowy lub o separację? I czy mam jakiekolwiek szanse ich uzyskania w opinii sądu? Jestem z mężem 24 lata po ślubie, mamy pełnoletniego syna. Mąż nadużywa alkoholu. Mimo mojego wsparcia i terapii wciąż pije i nie spełnia obietnic. Mam tego dość, jestem wykończona. Co robić? Rozwód z alkoholikiem Trudno powiedzieć, co szybciej orzeknie sąd. Ważne jest także, aby odpowiedziała Pani sobie na pytanie – czy chce zakończyć małżeństwo, czy pozwolić mężowi na chwilę refleksji i zastanowienia się, co traci, i jednak je ratować. Przy separacji i rozwodzie są zasadniczo te same przesłanki. Z jedną tylko różnicą. Przy separacji rozpad pożycia nie musi być trwały. Musi być zupełny, ale nie musi być trwały. Natomiast przy rozwodzie – musi być zupełny i trwały. Podobnie jak przy rozwodzie, przepisy normujące instytucję separacji przewidują - jako przesłanki materialnoprawne – przesłankę pozytywną i przesłanki negatywne. Tę pierwszą stanowi istnienie zupełnego rozkładu pożycia (art. 611 § 1 i 3) oraz – w sytuacji z art. 611 § 3 – „zgodne żądanie małżonków” orzeczenia separacji. Jako negatywne przesłanki występują: sprzeczność orzeczenia separacji z dobrem wspólnych małoletnich dzieci małżonków (gdy na skutek orzeczenia separacji „mogłoby ucierpieć dobro wspólnych małoletnich dzieci małżonków”), sprzeczność orzeczenia separacji z zasadami współżycia społecznego z przyczyn innych niż wzgląd na dobro małoletnich wspólnych dzieci małżonków (art. 611 § 2). Sąd może orzec separację tylko w razie ustalenia, że nastąpił zupełny rozkład pożycia. Rzetelne ustalenie istnienia zupełnego rozkładu pożycia jest ważne również z tej przyczyny, by zapobiegać ewentualnemu „obchodzeniu” art. 52 Kodeksu przez małżonków, szczególnie przy orzekaniu separacji na zgodne żądanie obu małżonków (art. 611 § 3). „Uzyskanie przez małżonków orzeczenia separacji, a następnie jej zniesienia z utrzymaniem rozdzielności majątkowej pozwala małżonkom ominąć drogę procesu o zniesienie wspólności majątkowej na podstawie art. 52 w którym takiego skutku by nie osiągnęli. Takie uprzywilejowanie sytuacji małżonków pozostających uprzednio w separacji w stosunku do tych, którzy nigdy w niej nie pozostawali, wydaje się nieuzasadnione. Prowadzić bowiem może do pokrzywdzenia wierzycieli„ (tak trafnie E. Michniewicz-Broda, Majątkowe skutki separacji sądowej, Rej. 2000, nr 6, s. 79–83). Należy jednak zauważyć, że małżonkowie mogą przez umowę zawartą w trybie art. 47 wyłączyć wspólność ustawową, bez potrzeby uciekania się do powództwa z art. 52. Przesłanki separacji Przesłanek separacji (także rozwodu) nie można utożsamiać z ważnymi powodami ustanowienia rozdzielności majątkowej (art. 52 § 1). Instytucje rozwodu i separacji - funkcjonujące niezależnie - stanowią środki pomocne w wypadku rozkładu pożycia małżonków, natomiast zniesienie wspólności majątkowej (od dnia 20 stycznia 2005 r. ustanowienie rozdzielności majątkowej, art. 52 § 1) jest fragmentarycznym rozwiązaniem w sferze stosunków prawnomajątkowych i dlatego przesłanki jej zniesienia - jak przyjęto w orzecznictwie - koncentrują się na sferze tych stosunków (tak SN w wyroku z dnia 17 grudnia 1999 r., sygn. akt III CKN 506/98, „Wokanda” 2000, nr 4, poz. 6). Do orzeczenia separacji nie jest wymagane, by rozkład pożycia zupełny był także trwały. Jednym z celów instytucji separacji jest bowiem – obok kompleksowego, prawnego uregulowania skutków separacji faktycznej – umożliwienie małżonkom przemyślenia celowości rozejścia się i ewentualnego powrotu do wspólnego pożycia. Gdyby wymagane było istnienie trwałego rozkładu pożycia, ten ostatni cel byłby raczej iluzoryczny (tak trafnie J. Panowicz-Lipska, Instytucja separacji…, s. 17; T. Smyczyński, Kierunki reformy…, s. 307; uzasadnienie projektu rządowego). Wydaje się, że separację uzyskać jest łatwiej. I tak jest, gdyby brać pod uwagę tylko małżonków. Tu w grę nie wchodzi dobro małoletnich dzieci, więc separację uzyska Pani zapewne szybciej i łatwiej. Zobacz również: Jak zgłosić męża na przymusowe leczenie? Jeśli masz podobny problem prawny, zadaj pytanie naszemu prawnikowi (przygotowujemy też pisma) w formularzu poniżej ▼▼▼
Witam! Wlaśnie rozstałam się z mężem alkoholikiem, ale nadal go kocham, jak dalej żyć? Byłam z nim 9 lat, w tym 3 lata po ślubie.(ja mam 28 on 33 lata) nie mamy dzieci, choc bardzo chciałam je z nim mieć. Ale z tym trzezwym troskliwym mężem, a nie nieodpowiedzialnym alkoholikiem. Mieszkamy w mieszkaniu moich rodziców, zaczelismy sie po mału dorabiac. przez pół roku było cudownie, o nadmierne picie podejrzewałam go juz przed slubem ale wmawialm sobie ze jak razem zamieszkamy to wszystko sie ułoży, do czasu jak zaczol popijac. Nasz schemat zycia wyglądał ciągle tak samo on pił, potem były ciche dni, przepraszał i obiecywał ze to juz sie nigdy nie powtórzy a po paru dniach od nowa to samo. Wierzyłam mu, nie chciałam i nie mogłam go zostawić, tak bardzo go kochałam. Wstydziłam sie jednocześnie ludzi, rodziny, ukrywałm jego problem, wmawiałm sobie slowa przysięgi ze go nie opuszcze az do smierci, robiłam wszystkie książkowe błedy. Usprawiedliwialm go ze w gruncie rzeczy jest bardzo dobrym człowiekiem, czułym, pomocnym, ze mnie kocha, ze tylko sie pogubił. ze wszystkich sił chciałam mu pomóc. Przez 2 lata wiele razy prosilam, blagałam,groziłam ze go zostawie, a on i tak robił ze mna co chciał. Wiedział ze i tak go nie zostawie. Gdy pił stawał sie dla mnie obcym człowiekiem, oschłym, podłym, aroganckim i nieodpowiedzialnym, nienawidziłam go wtedy. Ale gdy na drugi dzien widziałm jego skruszony wzrok, serce mi miękło i wszystko mu wybaczałam. Chcielismy miec dziecko, ale jak ja miałam pozwolic na to zeby moje dziecko wychowywał nieodpowiedzialny człowiek. Doszło do tego ze postanowiłam sama przed sobą ze nigdy nie bede miała z nim dzieci, chodz bardzo tego pragnełam. Wolałam ich nie miec, aby nie cierpiały jak ja, a sama myslałm ze jakos przez te zycie przebrne. Cały czas myślałm ze musze mu pomóc, to było moim priorytetem. zaczełam go sprawdzać, pilnować, chodzic za nim krok w krok, ale on i tak wiedział jak mnie przechytrzyc zeby sie napic. A mi go zawsze było szkoda, pozwalałam na awantury, niszczenie wszpólnych rzeczy i szantażowanie mnie było coraz gorzej. Wiele razy rozmawialismy o jego problemie, przepraszał, obiecywał poprawę, mówił ze kocha mnie najbardziej na swiecie, ze nie mógłby zyc beze mnie a i tak wracał do picia. byłam z nim zawsze nawet gdy 2 razy stracił prace, pośrednio przez picie. zawiódł mnie nie raz, ale zawsze mi go było szkoda, zyłam nadzieja ze to go nauczy, ze jutro będzie lepiej. ale wcale nie było. kilka dni temu postanowiłm sie z nim rozstac, dostał dyscyplinarke w pracy za to ze pojechał podcięty do pracy (wieczorm dzien wcześniej sporo wypił), uciekł do rodziców (alkoholików), nie odbierał cały dzien tel, zostawil mnie samą z wszystkimi problemami, znowu mnie cholernie zawiódł. Przepłakalm pół nocy i powiedzialm dość, postawilam mu warunek ze albo zacznie sie leczyc albo koniec z nami. To byl bardzo dla mnie trudny krok, musialm sie przyznac przed wszystkimi ze on ma taki problem. To nie jest łatwe, Nie tak sobie wyobrazalam wspólne życie, poświeciłam mu całą siebie, podporzadkowywałam sie jego humorom. On oczywiscie strasznie sie wkurzył, wyprowadzil sie do rodziców, po 2 dniach przyjechał po część swoich rzeczy. powiedział ze bedzie robil wszystko zeby mnie odzyskac, ze bedzie dzwonil codziennie. Mialam cicha nadzieje ze wszystko powoli sie ułozy. ze sie ogarnie, pojdzie na terapie, ja odpoczne psychicznie i w koncu zaczniemy normalnie życ. Ale on od kilku dni pije, jest w ciagu, ma gdzies dogadanie sie ze mną, nie odbiera moich tel nie odpisuje na smsy, nie chce zeby wracał bez zadnych zmian, powiedziałm A to powiem B. ale ta cisza jest gorsza niz to jakby zadzwonil i powiedzial ze jednak nie chce ratować tego małzenstwa. to strasznie boli, on jest taki obojętny a ja tak cierpię, wszystko mi tu w domu go przypomina, płacze juz 7 dzien i noc. nie moge sobie z tym poradzic, spie z jego bluzą zeby czuc jego zapach. wiem ze nie miałm wyjscia, ze musiałm tak zrobic bo nic by sie nie zmieniło, ale myslam ze on bedzie walczyl o mnie, ze bedzie przepraszał i prosil o wybaczenie. Nie wiem czy naprawde jest mu to na rękę (może mieszkac u rodziców i z nimi pić, zawsze sie tego bałam ze stoczy sie jeszcze bardziej na dno), i czy tak naprawde nigdy mu na mnie nie zależało, czy po prostu racjonalnie nie mysli bo pije juz kolejny dzien. martwie sie o niego ze sie zapije, ze nie przetrzezwieje nigdy i racjonalnie nie spojrzy na ten problem. Wiem ze sam sobie musi pomóc, ja to wszystko wiem, ale jak sobie mam pomóc zeby przeczekac ten czas kiedy to tak strasznie boli. mam wsparcie w rodzicach, siostrze i jego bratu i zonie, mam prace i jak do tej pory w 80% musiałm sama na sobie polegac nie na nim, ale przychodzi wieczór a ja siedze sama w 4 scianach, w domu pełnym wspomien, a jak na złosc w glowie mam same dobre chwile jakie spedzilismy razem a nie te najgorsze. co mam robic, jak długo mam czekać na krok z jego strony, czy on sie kiedys opamieta i zrozumie co stracił? czy dawac mu jeszcze szanse, czy jak najszybciej wzniesc sprawe o rozwód??? ja mimo wszystko nie wyobrazam sobie zycia bez niego!!! i jesli on wybierze picie a nie mnie to bedzie moja porażka, a mi serce pęknie z rozpaczy i chyba zakoncze swój zywot
Skip to content rozstanie z alkoholikiem rozstanie z alkoholikiemizabelkag2010-08-05T00:37:22+02:00 Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 16) Zaczne od tego, ze oboje jestesmy DDA, on alkoholik, ja ta ratujaca. 3 lata starania sie i bycia na kazda prosbe. Przeszlam przez jego rozstanie z inna…i sprobowalismy. Najpierw pil, zeby zapomniec o niej, potem, dlatego ze mam 'fochy', potem…bo jest samotny bo ja za duzo pracuje, na inne zmiany i nie poswiecam mu czasu. Po miesiacy wspolnego mieszkania, nagle przypomnialo mu sie, ze kiedys obrazilam jego meskosc ( osobisice tego nie pamietam ) wiec nie dotykal mnie ( w sensie fizycznym )…ciagi, nieprzespane noce..zazwyczaj pod wplywem alkoholu przypoinal sobie, ze jestem kobieta i co to znaczy sex…postanowilam wracac do Polski, wyprowadzic sie…blagal o jeszcze jedna szanse, ze zrozumial ze ja tylko ja…no i zostalam. Obietnice zlamal po 2 tygodniach. Zostalismy razem ze wzgledow finansowych ( wsolne zobowiazania ). Na warunkach przyjacielskich. Niemniej nadal dbalam o niego…z mysla, ze moze im blizej mojego wyjazdu..moze zoruzmie. Wrocil z urlopu z Polski…pijany z samolotu. Przytualnie, calowanie…mowinie jak bardzo mu zalezy a potem…no coz. Potem okazalo sie, ze kogos poznal…TE JEDYNA…ze nie jestem ta sama klasa, ze ona ma zgrabniejsze nogi…tydzien pozniej, pijany przyszedl do lozka i calujac mnie, z reka wiadomo w ktorym miejscu oznajmil mi, ze chce ja zaprosic tutaj…Atak wsieklosci to malo powiedziane. Tydzien klotni i takich rzeczy…nagle okazuje sie, ze mu nie zalezalo, ze pil przeze mnie bo za malo mu czasu poswiecalam, nie rozumialm go…ze jestem skupiona tylko na terapii a mu potrzeba TEJ kobiety, tej jedynej dla ktorej przestanie pic. Naduzywac, bo przeciez nie ma problemu z alkoholem…Ze jestem dziecinna, niedojrzala, ze niegdy nie chacialam jego dobra, ze te 3 lata to stek bzdur i klamst z mojej strony, i ze brzydzi sie mna i moja udawan przyjaznia ( dobrze tez nie przebieralam w slowach ) Wyprowadzilam sie, blagalam go zeby zaczekal te dwa miesiace, bo finanse, bo ja…odpowiedzial, ze tym razem skupi sie tylko na sobie, bo nigdy nie szanowalam go…ze zaczelam nowe zycie, bo moj przyjaciel ( tak, ktory kocha sie we mnie ) mi pomaga. Siedze od dwoch tygodni sama w pokoju i placze….zwijam sie z bolu. Wspoluzaleznienie czy milosc? i ciagle te pytanie w glowie, czy zrobilam wszystko? moze moja wina? moze rzeczywiscie nie szanowalam go, za duzo krytyki, ostrzejszych slow by zrozumial…za duzo 'fochow' i milczenia kedy pil tygodniami… Z tego co wiem nadal pije…z tego co wiem, ta kobieta rozwiodla sie z alkoholikiem i samam miala z tym problem….bylam taka szczesliwa i pelna zaplau do powrotu…bo ktos tam na mnie czeka…bo moze on, tak zateskni ze przyjedzie, pojdzie na terapie. Co ze mna nie tak? pomozcie wiesz bywałem na mitngach AL-ANON. i jesteś ok tj WOBEC zachowania alkoholika . nie za bardzo wiem napisałaś on ALKOHOLIK więc on ma z tym problem i nie ma znaczenia czy będziesz z nim czy skoro miewa tylko tak się usprawiedliwia swoje picie że cie nie ma przy sobie blisko tego pije .Zależy mu tylko na piciu nie na tobie W takim sensie jakiego ty oczekujesz .Uzależniłaś się od niego-stałaś się zależna-zobowiązania finansowe .Obietnice ,które ci daje nic nie pomogą bez terapii dla alkoholików puźniej dopiero chce iść na terapię to dobra rada idż z nim pod samą przychodnię by kogoś nie spotkał od kieliszka i się nie rozmyślił i dopilnuj by dotrzymał terminu .Obietnice bez pokrycia to raj dla czynnego sama pomyśl o mitingach też rozumiem twoją złość na niego po tym wszystkim co cię spotkało na kimś musiałaś odreagować a on chciał głaskania i pieszczot na tamten moment. .KONFLIKT INTERESÓW .:) Czy boisz się samotności ? choć nie jesteś osamotniona ( "mój przyjaciel ….")-jak sama piszesz. pomyśl…i daj znać Dziekuje za odpowiedz Kristofer. Ale musimy uzywac czasu przeszlego…nie mieszkam juz z nim. On jest juz zakochany w kims innym. Sek w tym, ze przez ostatni rok bardzo wyraznie widzialam problem, wiedzialam dlaczego nasz zwiazek nie ma szans – jego uzaleznienie a moj strach, bo jestem z rodziny alkoholikow. Wiedzialam, ze kiedys nastapi taki dzien, ze kogos pozna, bo on bardzo boi sie samotnosci, nie lubio byc sam…po prostu nie rozumiem skad nagle u mnie morze lez! I zal , tesknota i to poczucie, ze stracilam kogos bardzo mi bliskiego ( aczkolwiek tak o nim myslalam do tej pory…) Nie byl to pierwszy raz kiedy zostawil mnie dla innej, ale wierzylam, ze naprawde kocha mnie, ze pije przez swoja eks…. Samotnosci sie nie boje, to byl moj pierwszy powazny zwiazek ( mam 28 lat ) i wczesniej mieszkalam i zylam sama… Teraz najbardziej boje sie swoich lez i tego, ze ta kobieta ( jego nowa kobieta ) przylatuje w tym tygodniu na weekend…a ja nie wiem, naprawde nie wiem jak przezyje te dwie noce wiedzac, z on z kims tam jest… Tak chodzilam na mitingi Al-anonu, ale jak widac malo z nich zapamietalam. Za 7 tygodni wracam do Polski, szukam juz terapii, ale po tym wszystkim czuje sie taka bez sil..nie chce skrzywdzic mezczyzny, ktory tam czeka na mnie, nie chce go skrzywdzic moimi lzami i tesknota.. Czuje sie tak zagubiona w swoich emocjach, ze naprawde nie wiem jak teraz z tego wyjsc. Ta część osobowości jest ślepa, nie widzi, że to człowiek chory, nie nadający się do życia. Widzi tylko poprzez emocje, że Cię ktoś opuszcza i dlatego tak płaczesz. To wzór z dzieciństwa, wdrukowany przez rodzica – nie zasługujesz na miłość. Takie absurdalne przekonanie. Ciężko to zmienić ale da radę. Idź na terapię. Tak wiem…najgorsze jest jednak to poczucie winy, ze zrobilam zle, podejlam zle decyzje, ze gdybm bardziej sie starala, przestaby pic i ulozylibysmy sobie to zycie jakos…czuje taka pustke, bezradnosc, zal. I nie wiem, jak zyc teraz dalej bez niego. Akurat. Zniszczył by Ciebie i siebie. Nic Ci się nie stanie, ale pracuj nad sobą. Czytaj to co wyżej napisałem, raz i jeszcze raz i jeszcze. Pszyklejony ma ma tego złego,co by na dobre nie Ciebie,tak jak siebie niszczy ,a na koniec usłyszałabyś,że to wszystko Twoja jest lepiej,a ból po pewnym czasie mija. ale ja juz uslyszalam, ze to jest moja wina…i ze ta nowa kobieta nareszcie da mu szczescie, ze dla niej przestanie pic bo dla mnie nie mogl, bo nie jestem tego warta. Zastanawiam sie tylko, jak ja mam teraz ukladac sobie zycie? Zrozum, on gada takie bzdury, bo jest chory. Niszczy przy tym Ciebie bez mrugnięcia okiem. No zobacz sama jaki to ma sens. jak masz ukladac sobie zycie ? a co z nim masz dzieci, dom, nie masz pracy jestes ubezwlasnowolniona ? czy on Ci dawal szczescie? poczucie bezpieczenstwa? czy czulas sie przy nim kobieta, szanowana, kochana, i najwazniejsza ? bo z tego co ja czytam to bylo odwrotnie, wiec po co te pytanie… jedna czesc Ciebie wie, ze on jest zly, chory… a druga ta slepa ciagnie do niego … tylko po co ? odetnij sie od tego, idz na terapie, zawalcz o siebie, o zdrowe spojrzenie na zwiazek i te sytuacje traktuj jako dar od Boga, Losu…jako uwolnienie sie od czegos zlego… od zaczecia nowego lepszego szczesliwego zycie… wiem jedno jesli bedziesz tego mocno chciala tak bedzie… i nie mysl sobie, ze terapia od razu zadziala… ale po niej nie bedzie Cie ciagnelo do zwiazkow z tymi spod ciemnego parasola… i w ten sposob ulozysz sobie zycie od nowa, zdrowo.. TA SYTACJA TO SZANSA O TWOJE LEPSZE ZYCIE… Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 16) Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.
życie po raz kolejny powaliło mnie na kolana odeszłam w końcu odeszłam nie wytrzymałam dłużej życia w piekle nie potrafiłam znieść jego ciała bezwładnego śmierdzącego alkoholem nie akceptowałam wyzwisk dość miałam strachu że wróci pijany i dzieci będą to widzieć. Postanowiłam odejść bałam się ale tez bałam się żyć tak jak wcześniej. zostałam sama z trójką dzieci maluchy się ucieszyły że tata już z nami nie mieszka miały już dość tego co się działo w domu wstydu przed ludźmi a ja byłam głupia wierząc że się zmieni że nas kocha że kocha nasze dzieci jednak on nie wie czego chce od zawsze nie mógł usiedzieć w jednym miejscu tydzień z nami następny z kolegami. Nie pomagał w niczym nie obchodziły go dzieci a ja wciąż wierzyłam że to się zmieni chciałam być w końcu kochana chciałam mieć rodzinę chciałam dla moich dzieci rodziny. odeszłam i nie żałuję jednak on wykańcza mnie psychicznie wyzywa straszy.. nie płaci na dzieci nie widuje ich bo alkohol ważniejszy. czasem dzwoni mówiąc że chce ich widzieć nie zgadzam się bo jest pijany każe dzwonić jak wytrzeźwieje jednak nie trzeźwieje. dzieci one nie chcą go widywać.. Roczniak nie zna taty bo tata woli kolegów i alkohol niż jeden dzień być trzeźwym i się spotkać. tlumacze dziecia że tato jest chory że alkoholi to choroba.. nie mówię nim źle mimo iż mam ochotę wygarnąc wszystko co mnie boli ale wiem że same z czasem będą miały szansę ocenić go jako ojca. On nie płacący alimentow ma wszystko gdzieś.. zadzwoniłam prosząc o zapłacenie alimentów bym mogła dziecku opłacić terapię która jest dla niego szansa na bycie tacy jak rówieśnicy.. łapie się brzytwy by pomóc mojemu dziecku żyć normalnie a on jedyne co potrafił powiedzieć że to nie jego dzieci ze on ma to gdzieś że jak mam debila chorego to moja sprawa nie jego on go nie nawidzi..padło wiele słów zbyt wiele przykrych pod adresem dziecka słowa ojca którego błaga się o pomoc dla dziecka utkwią mi w pamięci na zawsze i już nigdy nie poproszę o pomoc nie pozwole na widywania skoro tak bardzo go nienawidzi to czemu potrafi domagać się odwiedzin.. umarłam po tej rozmowie nie wierzę w to co usłyszałam nie wierzę że człowiek którego kochałam taki podły się stal. Chciał bym wróciła ale nie wrócę do kogoś takiego kto mówi mi że będzie miał dziecko za chwilę że kłamał a za kolejną chwilę że kocha tą kobietę i będą szczęśliwa rodziną.. nie obchodzi mnie już to odeszłam od niego ale nie sądziłam że on nie będzie potrafił kochać własnych dzieci tylko woli mieć nowe w tak krótkim czasie po rozstaniu zakłada rodzinę dopiero co zniszczył nasza rodzina która tworzyliśmy 9 lat byliśmy kiedyś szczęśliwi a teraz siedzę i patrzę jak śpią moje dzieci i płyną łzy że na ich ojca wybrałam kogoś takiego co się z nim stało gdzie się podział ten mądry człowiek w którym byłam szaleńczo zakochana gdzie ten mężczyzna który płakał ze szczęścia jak rodziły się nasze dzieci.. Mam dzieci ale czuję się bardzo samotna.. czasem nie chce już żyć za duzo się dzieje ale wiem że mam cudowne dzieci dla których muszę być silna które mają tylko mnie a ja tylko ich.. a życie? życie pokaże jeszcze wiele trzeba tylko być silnym..
trudne rozstanie z alkoholikiem