Przeczytaj uważnie tekst. Pogrub zdania, w których są zawarte prawdziwe informacje. Pochyl zdania, w których są zawarte informacje nieprawdziwe. Hipopotamy to ogromne ptaki. Mieszkają w lasach. W Polsce spotykamy je tylko w zoo. Mają grubą skórę, małe oczka i wielkie paszcze. Często polują na lwy i inne drobne owady. krzyzanowskimateusz. Odpowiedź:1.Jack thinks People won't live on the mmoon. Mark thinks People will live on the momon. 2. Jack thinks that children will have robót tteachers. Mark thinks that children won't have robot teachers. 3. Jack thinks he won't travel by jetpack. Mark thinks he will travel by jetpack. Tryb przypuszczający w języku niemieckim (Konjunktiv II) używa się, aby powiedzieć o życzeniach, czymś nierealnym, uprzejmie poprosić lub dać radę. Konjunktiv II tworzy się poprzez „würde + bezokolicznik” w odniesieniu do teraźniejszości i przyszłości. Konjunktiv II tworzy się poprzez „ wäre/ hätte + Partizip II” w Napisz Zdania O Amy I Tomie. Amy meets her friends before class. 4 amy and tomek are in class 5a.5 my birthday is today. napisz zdania o mamy i tomie angielski płd pomiszciee na dzis Brainly.pl from brainly.pl Napisz zdania o amy i tomie natychmiastowa odpowiedź na twoje pytanie. Wiem że wam się nie chcę […] Znajdź odpowiedź na Twoje pytanie o Napisz zdania, używając podanych słów. Następnie zaznacz, które zdania są twierdzące , a które przeczące. Coolkitty1122 Coolkitty1122 nonton fifty shades of darker full movie sub indo narashika. Przeczytaj informacje o temperaturze i napisz zdania 1. ( 13 stopni C) 2. (28 stopni C) 3. (3 stopnie C) łysa dziewczyna odpowiada na pytania, które zawsze chcieliście zadać! Kiedy byłam mała, wyglądałam jak grzyb. Moja matka sadzała mnie na plastikowym, czerwonym krzesełku w łazience i strzygła nożyczkami coraz krócej i krócej, opowiadając w trakcie pocieszające historie o tym, że przynajmniej nie oślepnę, bo włosy nie będą mi wpadać do oczu. Dlatego miałam wtedy grzywkę, która sięgała połowy czoła, i to była najbardziej awangardowa fryzura na osiedlu, a może nawet największa awangarda całych lat '90, nigdy nie wiadomo. W międzyczasie zaczęły wypadać mi włosy, i nikt nie wiedział wtedy dlaczego, ale na wszelki wypadek obcinano mnie jeszcze krócej, żeby je wzmocnić. Byłam wtedy najładniejszym chłopcem w mieście. Przynajmniej do czasu, aż skończyłam 6 lat. Nie oślepłam ani trochę. Potem moich włosów długo było za dużo. Wyglądałam dziewczęco i zachowawczo, różowo i słodko. Moja matka budziła mnie miliard godzin przed szkołą, żeby pleść mi na czerwonym krzesełku warkocze, a ja nieprzytomnie czekałam, aż to się skończy. Dopiero w mrocznych czasach końca podstawówki wróciłam do swojego grzyba, ale to już nie było to. Ta fryzura była mocno przeterminowana, poza tym miałam wtedy 11 lat i czułam się brzydka jak chuda koza. Potem był czas wielu przypadkowych kolorów i długości, z których wszystkie były kosmiczną katastrofą, aż w połowie liceum ogoliłam głowę maszynką na 12 milimetrów, i przepłakałam wtedy cały dzień, a może dwa. To chyba było za wcześnie. Poza tym byłam jeszcze bardziej nieszczęśliwa niż kiedykolwiek, nieszczęśliwa w ogóle. Moja matka patrzyła na mnie wtedy i mówiła: o jezu, ale jesteś brzydka!, przechodząc przy każdej konfrontacji ze mną estetyczne rozczarowanie, bo wyglądałam zupełnie nie tak, jak trzeba i jak by się chciało. W dodatku był środek listopada, a ja chodziłam cały czas w turbanie, i miałam ochotę zawiązać sobie na głowie koc albo kołdrę (z preferencjami skierowanymi raczej na to drugie). Byłam blada i chuda, a ludzie, którzy mnie znali, mieli dużą bekę, kiedy mówili do mnie na głos w miejscach publicznych: nie martw się, wyzdrowiejesz! Ale to było dawno. Dzisiaj obcięłam włosy na zero i przekułam nos. Dzisiaj czuję, że moje ciało jest idealne, bo jest dokładnie takie, jakiego ja potrzebuję. Lubię uczucie, które się ma, kiedy obcina się włosy maszynką i lubię obcinać je sama. Lubię też, kiedy mogę dotknąć swojej skóry na głowie i sprawdzić, jaki niejednolity ma kształt naprawdę. Włosy nie są mi już potrzebne, żeby czuć się dobrze. Teraz moje ciało należy już tylko do mnie, nie musi się nikomu podobać i nie chcę, żeby było obiektem czyjegoś pożądania, czyjegokolwiek, albo przedmiotem czyjejś oceny. Chcę, żeby było po prostu silne i zdrowe, i estetyczne według takich kryteriów, które ja sama wybieram dla siebie. Poza tym to naprawdę zajebiste: obudzić się i mieć codziennie taką samą "fryzurę" (chociaż nienawidzę słowa "fryzura", moje włosy to nigdy nie była "fryzurą", to zawsze były po prostu "włosy"). Albo nie myśleć o tym, że kończy się szampon. Nie spieszyć się rano z wstawaniem po to, żeby je myć, suszyć, prostować, czesać i potem związać. Nie trzeba zastanawiać się, jak je ułożyć. Ani chodzić do fryzjera. Nie ma się też na głowie splątanej, naelektryzowanej burzy, kiedy zdejmuje się czapkę. Nie trzeba ich odgarniać z oczu i wyławiać z talerza. Nie zapycha się nimi odpływ w prysznicu. Nie wyskubuje się ich po czesaniu z czarnego swetra i poświęca się im zero czasu. Tak, jestem z siebie zadowolona. ilustracja: "Włosy mamy", Gro Dahle, Svein Nyhu łysa dziewczyna odpowiada na pytania, które zawsze chcieliście zadać! Kiedy byłam mała, wyglądałam jak grzyb. Moja matka sadzała mnie na plastikowym, czerwonym krzesełku w łazience i strzygła nożyczkami coraz krócej i krócej, opowiadając w trakcie pocieszające historie o tym, że przynajmniej nie oślepnę, bo włosy nie będą mi wpadać do oczu. Dlatego miałam wtedy grzywkę, która sięgała połowy czoła, i to była najbardziej awangardowa fryzura na osiedlu, a może nawet największa awangarda całych lat '90, nigdy nie wiadomo. W międzyczasie zaczęły wypadać mi włosy, i nikt nie wiedział wtedy dlaczego, ale na wszelki wypadek obcinano mnie jeszcze krócej, żeby je wzmocnić. Byłam wtedy najładniejszym chłopcem w mieście. Przynajmniej do czasu, aż skończyłam 6 lat. Nie oślepłam ani trochę. Potem moich włosów długo było za dużo. Wyglądałam dziewczęco i zachowawczo, różowo i słodko. Moja matka budziła mnie miliard godzin przed szkołą, żeby pleść mi na czerwonym krzesełku warkocze, a ja nieprzytomnie czekałam, aż to się skończy. Dopiero w mrocznych czasach końca podstawówki wróciłam do swojego grzyba, ale to już nie było to. Ta fryzura była mocno przeterminowana, poza tym miałam wtedy 11 lat i czułam się brzydka jak chuda koza. Potem był czas wielu przypadkowych kolorów i długości, z których wszystkie były kosmiczną katastrofą, aż w połowie liceum ogoliłam głowę maszynką na 12 milimetrów, i przepłakałam wtedy cały dzień, a może dwa. To chyba było za wcześnie. Poza tym byłam jeszcze bardziej nieszczęśliwa niż kiedykolwiek, nieszczęśliwa w ogóle. Moja matka patrzyła na mnie wtedy i mówiła: o jezu, ale jesteś brzydka!, przechodząc przy każdej konfrontacji ze mną estetyczne rozczarowanie, bo wyglądałam zupełnie nie tak, jak trzeba i jak by się chciało. W dodatku był środek listopada, a ja chodziłam cały czas w turbanie, i miałam ochotę zawiązać sobie na głowie koc albo kołdrę (z preferencjami skierowanymi raczej na to drugie). Byłam blada i chuda, a ludzie, którzy mnie znali, mieli dużą bekę, kiedy mówili do mnie na głos w miejscach publicznych: nie martw się, wyzdrowiejesz! Ale to było dawno. Dzisiaj obcięłam włosy na zero i przekułam nos. Dzisiaj czuję, że moje ciało jest idealne, bo jest dokładnie takie, jakiego ja potrzebuję. Lubię uczucie, które się ma, kiedy obcina się włosy maszynką i lubię obcinać je sama. Lubię też, kiedy mogę dotknąć swojej skóry na głowie i sprawdzić, jaki niejednolity ma kształt naprawdę. Włosy nie są mi już potrzebne, żeby czuć się dobrze. Teraz moje ciało należy już tylko do mnie, nie musi się nikomu podobać i nie chcę, żeby było obiektem czyjegoś pożądania, czyjegokolwiek, albo przedmiotem czyjejś oceny. Chcę, żeby było po prostu silne i zdrowe, i estetyczne według takich kryteriów, które ja sama wybieram dla siebie. Poza tym to naprawdę zajebiste: obudzić się i mieć codziennie taką samą "fryzurę" (chociaż nienawidzę słowa "fryzura", moje włosy to nigdy nie była "fryzurą", to zawsze były po prostu "włosy"). Albo nie myśleć o tym, że kończy się szampon. Nie spieszyć się rano z wstawaniem po to, żeby je myć, suszyć, prostować, czesać i potem związać. Nie trzeba zastanawiać się, jak je ułożyć. Ani chodzić do fryzjera. Nie ma się też na głowie splątanej, naelektryzowanej burzy, kiedy zdejmuje się czapkę. Nie trzeba ich odgarniać z oczu i wyławiać z talerza. Nie zapycha się nimi odpływ w prysznicu. Nie wyskubuje się ich po czesaniu z czarnego swetra i poświęca się im zero czasu. Tak, jestem z siebie zadowolona. Ikar tonie! Kiedy zdejmuje się buty, żeby chodzić po trawie, jest prawie jak przy spacerze po innej planecie, która zamiast być płaska, ma swoje bruzdy i ciepły brzuch. Łatwo można wypuścić gdzieś swoje korzenie, bo jest się tak blisko, że właściwie jednocześnie, bez konturu, bez własnej granicy stopy. Można też ptrzeć na chmury albo trzymać ręce wyciągnięte wysoko nad głową. Wtedy niebo jest jakby własne. Przecież dotyka się go palcem i czuje się, bardzo wyraźnie, jak dmucha jednym, welorybim płucem. Albo zanurzanie nóg, dłoni w morzu. To też i podobne, i nieprawdopodobne. Im głębiej, tym mniej samego siebie się widzi i to, co swoje. Poza tym: za każdym razem zmienia się perspektywa. Wracają właściwe (dla mnie) proporcje. Tydzień temu morze miało kolor zupy ze szparagów. Na plaży znalazłam pora, cebulę, kawałek selera i trochę obierek. Szłam brzegiem, do póki nie zniknęły miejsca, z których przyszłam. Było krótko i wyraźne. Zrobiłam dużo rysunków ze słonej wody i wysłałam Pocztą Polską, w różowej kopercie, 350 g piasku do pewnego miasta na W. Ludzie leżeli na ręcznikach w strojach kąpielowych albo w kurtkach, można było zgadywać, którzy z nich to tubylcy, a kto przyszedł zobaczyć się z morzem na krótko. Oglądałam wszystkie wyrzucone korzenie, i myślałam dużo o jednej książce, za którą trochę mi się tęskniło, bo dawno już się nie czytałyśmy. Poza tym było dosyć buro i wiał wiatr. Zupa ze szparagów wylewała się żółtą falą na stopy. Ale chyba nie utonął w niej żaden Ikar. Ta katastrofa przydarzyła się na Smutnym Wydziale. Pewnego dnia Ikara utopił się na ćwiczeniach w sali nr 17, i nikomu nie było go szkoda. Chcę się pokłócić o Bruegla, dlatego to opowiadam. Na zajęciach w mojej szkole, które nazywają się Warsztaty Artystyczne, profesor Olaf mówi, że to ciekawe, ale niestety nie mamy czasu. Mówi też, że rolnik jest bliżej nieba od tonącej nogi, nawet na poziomie kompozycji tego obrazu, a ten, kto robi pranie, jest piękny w swoim spoczynku. Opowiada, że szamoczące się ciało jest odwróconedo góry nogami, dlatego nienaturalne, nieludzkie, śmieszne. Zostawione na marginesie, w cieniu rzeczy, które mają swoją wagę, świadczy o tym, jak należy wartościować Ikara. Ale, o-bo-że! Przecież to nieważne, co jest na pierwszym planie. Ani gdzie jest najwięcej światła. Wszystko jedno, kto jest większy od innych albo nosi czerwoną koszulę. Kogo obchodzi tytuł z upadkiem i pejzaż na horyzoncie, kiedy wcale nie o to chodzi, a takich pejzaży jest wszędzie sto, pejzaży jak z targu staroci, na których brakuje tylko jelenia. Koń czy wół, i praczka czy pasterz, są statyczni, dlatego ciągle tak samo nieważni (dla mnie). Pytania o proporcje, hierarchie - są trudne, ale coraz bardziej jasne. I coraz częściej myślę, że - po prostu - ważny jest proces, droga, robienie, ruch. To, że Ikar z obrazu poruszył morze martwe. Że był na jakiejś granicy, ale nie rezygnował i walczył. Ponosił (ciągle ponosi, bo ciągle tonie) konsekwencje ryzyka, które mogło się udać albo nie, ale które sam wybrał dla siebie. A przed jakimś wielkim strachem o siebie, mógł mieć doświadczenie największej wolności, i być bliżej Słońca, nawet przez moment, niż kiedykolwiek byłby oracz, pasterz czy rybak. Wiecie: trudno o zachwyt, kiedy się chodzi tylko po swoim ogródku, a nie można iść dalej przed siebie, kiedy się jest przywiązanym do ziemi, do pracy, do miejsca. Można patrzeć w chmury, ale to dobre na chwilę. Szyja szybko cierpnie i łatwo przegapić coś, co się ma zaraz obok. Poza tym nie wolno tylko patrzeć. Dużo lepiej być, dotykać, słuchać i widzieć, wszystko na raz. I kiedy w pobliżu przydarza się katastrofa (nieważne, komuś czy nam), nieludzko jest się odwrócić. To trochę straszny ton. Ale bardzo mocno to czuję: bez Ikarów nie byłoby marzeń, wyobraźni, śmiałości. Można i dobrze jest celebrować zwyczajność, ale wychodzenie ze strefy komfortu musi ważyć więcej niż trochę pierza, prawda? o rozmawianiu Tej nocy na przystanku autobusowym nie było nikogo, kto mógłby mnie uratować. Cień, który z każdą chwilą stawał się coraz mniej cieniem, ale za to coraz bliżej (się) stawał i ani trochę mniej straszny, stanął w końcu tuż obok. Jedynym miejscem, do którego mogłam się schować, była kieszeń kurtki, ale z oczywistych względów kryjówka była słaba, a nawet bardzo - bądźmy uczciwi! No i stało się: On wyciągnął rękę, ja umarłam ze strachu. Nie powiedział wtedy ani słowa, żadnego 'jestem Janusz' ani cześć nawet, dlatego walcząc ze sobą, żeby nie zwinąć się jednak w kulkę i nie czmychnąć przed nim, nie rozpaść na części i nie zacisnąć w pięści, podałam mu swoją rękę ze strachu jak z drewna, i cały czas pilnowałam, co będzie dalej. A on stał, stał i patrzył mi w oczy. Był pogodny i nie miał nawet cala tej niepewności, tego niepokoju, w którym ja prawie nie mogłam oddychać, bo to było całe Morze Martwe, naprawdę. Później, kiedy on wciąż nie miał mi nic do powiedzenia, a ja miałam za dużo, żeby powiedzieć cokolwiek, puścił moją rękę, a ja pomyślałam, że to na pewno koniec eksperymentu. Że to było najdziwniejsze zaczepienie na świecie, ale teraz wszystko się wyjaśni, że on mi to wytłumaczy. Coś się stanie, zadzieje, dowiem się, dlaczego i po co. A później jak on ma na imię, jaką lubi herbatę i czy często podaje rękę, albo chociaż dlaczego nie spał i o czym śnił, zanim przyszedł. Ale on tylko wyciągnął zaciśniętą pięść do góry. I przybiliśmy żółwika. Chwilę po tym ułamku, w którym pomyślałam sobie, że on na pewno chce mnie uderzyć. Że pewnie jest jednak psychopatą w typie tych, którzy zawsze przed wybiciem jedynek, powaleniem człowieka na chodnik, podeptaniem i napluciem mu w twarz, podają jak gdyby nigdy nic rękę. A potem było mi już tylko wstyd. Bo on dalej patrzył mi w oczy, dalej się uśmiechał, a później odszedł, wyciągając z daleka rękę na pożegnanie, na koniec tej najdziwniejszej rozmowy w życiu. I od tamtej pory to jest mój mistrz, mój najważniejszy nauczyciel zaufania, jakiego spotkałam w życiu, bez żartów. Poza tym: jestem teraz fanką zdjęć i filmów, na których niczego nie widać. Tylko to światło. Każde ze swoim kolorem, natężeniem, ciepłem i chłodem, swoim konturem rozlanym w noce zimowe i długie. Nie ma, nie ma nic więcej, co byłoby potrzebne. Tylko światło i dotyk. Jak napisać esej – wskazówki, przykład eseju Jak napisać esej? 1. Znajdź temat problem czy zjawisko które chcesz poddać subiektywnej interpretacji. Problematyka eseju powinna mieć charakter ogólny a więc taki który pozwoli autorowi na swobodne dywagacje. Jednocześnie dobrze aby temat eseju był odpowiednio wyważony... Więcej » Więcej » Esej - definicja, wyznaczniki Esej to prozatorski gatunek z pogranicza literatury i nauki o rodowodzie renesansowym. Sama nazwa wywodzi się od francuskiego słowa essai które znaczy tyle co „próba” „szkic”. Początkiem eseju były „Próby” M. Montaigne’a (1580 r.).... Więcej » Więcej » Jak napisać reportaż – wskazówki i przykład reportażu Dostajemy zadanie „napisać reportaż” i zapewne od razu chwytamy się za głowę. Ja mam napisać reportaż? Przecież dobry reporter powinien udać się do jakiegoś dalekiego i egzotycznego kraju najlepiej takiego w jakim trwa wojna. Na przykład Ksawery Pruszyński wyruszył w 1936... Więcej » Więcej » Reportaż – definicja, wyznaczniki Reportaż to gatunek dziennikarstwa polegający na przedstawianiu wydarzeń których autor był świadkiem lub też które rekonstruuje dzięki rozmowom ze świadkami lekturze prasy i dokumentów. Klasyk polskiego reportażu Ryszard Kapuściński porównywał reportażystę... Więcej » Więcej » Jak napisać dialog – wskazówki, przykład Z dialogiem czytelnik czy też odbiorca danego dzieła zdaje się mieć do czynienia bezustannie. Rozmowa pomiędzy bohaterami może pełnić szereg funkcji które nie tylko wpłyną pozytywny odbiór dzieła ale i na rozwój i wartość przedstawianej sytuacji. Chcąc napisać dobry... Więcej » Więcej » Dialog – definicja, wyznaczniki Dialog to pojęcie które w języku łacińskim oznacza rozmowę i tak też jest rozumiane. Dialog może przybierać różnorodne formy oraz służyć różnorodnym celom. Podstawową cechą dialogu jest pojawienie się przekazu pomiędzy nadawcą a odbiorcą. Dialog jest to komunikacja... Więcej » Więcej » Opowiadanie – definicja, wyznaczniki gatunku Opowiadanie jest jedną z podstawowych form narracyjnych. Jako gatunek literacki charakteryzuje się ono niewielkimi rozmiarami oraz prostą zazwyczaj jednowątkową fabułą (chociaż mogą pojawiać się także niezbyt rozbudowane wątki poboczne). Ponadto często zawiera ono inne gatunki literackie... Więcej » Więcej » Jak napisać recenzję? – wskazówki, przykład recenzji 1. Wybierz dzieło aktualne. Zarówno krytyka jak i publicystyka zajmują się wydarzeniami aktualnymi a w dziedzinie literatury obie interesują się prawie wyłącznie tekstami które zostały napisane niedawno. Postaraj się więc zrecenzować jakąś nowość książkową. 2. Poznaj... Więcej » Więcej » Recenzja – definicja, wyznaczniki gatunku Recenzja – gatunek z pogranicza krytyki i publicystyki; opis interpretacja i ocena tekstu kultury (dzieła literackiego muzycznego malarskiego teatralnego filmowego itd.) najczęściej nowo powstałego aktualnego. Według Janusza Sławińskiego recenzja jako tekst krytyczny powinna spełniać... Więcej » Więcej » Rozprawka - definicja W szkole do popularniejszych form wypowiedzi należy rozprawka. Jest to dłuższa forma pisemna w której analizujemy zadany problem. Rozprawka rządzi się jasnymi regułami. Uczniowie często się na nie skarżą ale wbrew pozorom klarowna forma rozprawki ułatwia pisanie. Pamiętać należy... Więcej » Więcej » Sprawozdanie - definicja, wyznaczniki gatunku Definicja Sprawozdanie to gatunek którego głównym wyznacznikiem jest oddanie wydarzeń. Sprawozdawca ma za zadanie przedstawić za jego pomocą sytuacje które miały już miejsce. Sprawozdanie może mieć różną tematykę – od wycieczki szkolnej po wyjście do teatru... Więcej » Więcej » Jak napisać rozprawkę – wskazówki, przykład rozprawki Coraz popularniejszą formą wypowiedzi w szkolnictwie jest rozprawka – bez doskonałej znajomości reguł jakimi się rządzi trudno osiągnąć dobre wyniki. Jednak nie tylko z tego względu warto opanować pisanie rozprawek. Są one doskonałym ćwiczeniem precyzji wypowiedzi zdolności argumentacji... Więcej » Więcej » Felieton - definicja, wyznaczniki Felieton to jeden z gatunków publicystycznych który dotyczy przeważnie aktualnych wydarzeń i lub problemów. Składa się często ze swobodnych dywagacji które mogą przybierać zabarwienie satyryczne. Felieton jako jedyny gatunek publicystyczny dopuszcza istnienie fikcji... Więcej » Więcej » Jak napisać felieton – wskazówki Felieton jest doskonałym gatunkiem kształcącym umiejętności pisarskie oraz dziennikarskie. Pozwala na zastanowienie się nad bieżącymi sprawami ich ocenę oraz wyrażenie własnego względem nich stosunku. Jak napisać felieton? Wskazówki krok po kroku 1. Jeśli istnieje możliwość... Więcej » Więcej » zapytał(a) o 14:52 Przeczytaj zdania i wpisz literę P przy zdaniach prawdziwych lub literę F - przy fałszywych. Napisz poprawną wersję zdań fałszywych. 1. W przyrodzie są dwa minerały o wzorze CASO4: anhydryt i gips krystaliczny. 2. Anhydryt ma wzór sumaryczny CASO4x7H2O 3. Sole uwodnione są nazywane hydratami. 4. Gips krystaliczny jest określany hydratem. 5. Zaprawa hydrauliczna twardnieje pod wpływem tlenku węgla (IV)Daje Najj ..;D To pytanie ma już najlepszą odpowiedź, jeśli znasz lepszą możesz ją dodać 1 ocena Najlepsza odp: 100% Najlepsza odpowiedź 1. Prawda2. Fałsz. : Anhydryt ma wzór CaSO4 3. Prawda4. Fałsz. Jest to anhydryt. 5. Fałsz. Zaprawa hydrauliczna twardnieje pod wpływem wody . (H2O);) Uważasz, że znasz lepszą odpowiedź? lub ODPOWIEDZI NA CZĘSTO ZADAWANE PYTANIA Uczestnicy kursu sami decydują w jakich dniach będą uczęszczać na zajęcia. Stałe są tylko godziny rozpoczęcia zajęć: oraz a w soboty lub można więc wybrać najdogodniejszy dla siebie termin od poniedziałku do soboty. Kursy jak co roku rozpoczynają się w październiku i trwają do dnia zrealizowania ostatniej godziny przewidzianej dla programu danego przedmiotu, a więc po realizacji 60,80 lub 100 godzin zajęć. Kursy dla 8-klasistów kończą się w miesiącu kwietniu w ostatnią sobotę przed egzaminami, dla maturzystów kursy kończą się w ostatnim tygodniu kwietnia. Centrum Edukacji res humanae prowadzi kursy przygotowujące do egzaminów już od 1997 r. Mamy doskonałą kadrę nauczycieli i wieloletnie doświadczenie w prowadzeniu kursów. Centrum dysponuje własnymi salami wykładowymi wyposażonymi w nowoczesne środki dydaktyczne. W okresie 23 lat wielu maturzystów, gimnazjalistów, szóstoklasistów skorzystało z naszych kursów zdając egzaminy z bardzo dobrymi wynikami. Tak, przez pierwszy miesiąc można zapoznać się ze sposobem prowadzenia zajęć, sprawdzić czy zajęcia są interesujące, czy pomogą w przygotowaniu się do egzaminu, a po tym czasie zdecydować czy zostaje się na kursie, które przedmioty wybrać, a z których zrezygnować lub wybrać inne. Masz cały miesiąc na podjęcie ostatecznej decyzji. Opłatę za kurs można rozłożyć na 6 miesięcznych nieoprocentowanych rat. W indywidualnych przypadkach opłata może zostać rozłożona na większą liczbę rat. Ze szczegółami dotyczącymi opłat można zapoznać się w menu OPŁATY wybranego kursu. Można brać udział w zajęciach przygotowawczych z kilku wybranych przedmiotach np. j. polski, matematyka, j. angielski i z jednego przedmiotu odbywają się raz w tygodniu, więc przy wyborze dwóch lub trzech czy nawet czterech, pięciu przedmiotów można przychodzić na zajęcia dwa, trzy bądź cztery razy w również możliwość uczestniczenia w zajęciach dwa razy w ciągu dnia, ponieważ zajęcia rozpoczynają się o godzinie lub (od poniedziałku do piątku) lub o godzinie i w soboty. Tak więc można uczestniczyć w zajęciach o godz. a po przerwie rozpocząć zajęcia o godz. i analogicznie w terminie sobotnim. Wszelkie materiały ilustrujące omawiane zagadnienia udostępniane podczas zajęć są bezpłatne i można je zabrać po zajęciach do przekazywane podczas kursu ilustrują omawiane zagadnienia z danego przedmiotu lub są materiałami do ćwiczeń podczas zajęć. Osobom, które ukończyły kurs przygotowawczy i nie zdały egzaminu maturalnego zwracane są koszty – oddajemy promocji ODDAJEMY PIENIĄDZE można otrzymać w sekretariacie rozwiązaniem, które proponujemy jest możliwość uczestniczenia w zajęciach przygotowawczych w roku następnym za darmo. res humanae Nasze atuty: » 25 LAT DOŚWIADCZENIA « Już od 25 lat przygotowujemy do egzaminów. Twoi rodzice już u nas byli, pora na Ciebie (: » MIESIĄC PRÓBNY « Sprawdź czy kursy się podobają, po miesiącu podejmij decyzję. » MAŁE GRUPY « Zajęcia w niewielkich grupach z indywidualnym podejście do ucznia. » WYKŁADOWCY « Doskonała kadra nauczycieli z uprawnieniami egzaminatorów maturalnych i ósmoklasisty. » DARMOWE MATERIAŁY « Materiały za darmo bez dodatkowych opłat. Korzystasz bez ograniczeń ilościowych. » SALE WYKŁADOWE O WYSOKIM STANDARDZIE « Wysoki standard sal i wyposażenia. » WYBÓR DNIA I GODZINY « Swoboda w wyborze dni i godzin uczęszczania na zajęcia. Wybierz dzień który najlepiej ci pasuje. » NIEWIELKIE OPŁATY « Tylko 6 niskich miesięcznych rat. Dodatkowe rabaty do 10 %. » DARMOWE PRZEDMIOTY « Trzeci i kolejne przedmioty za darmo 0 zł. » BARDZO DOBRE WYNIKI EGZAMINÓW « Wysokie oceny z egzaminów końcowych - pewność dostania się do wybranej szkoły czy uczelni. » GWARANCJA ZDANIA « Zwrot pieniędzy w przypadku nie zdania egzaminu maturalnego. » ZDASZ NA 100 % « Blisko 100 % zdawalność egzaminów po ukończeniu kursu. Centrum Edukacji res humanae ul. Tkacka 19 - piętro 2

przeczytaj informacje i napisz zdania o humphreyu